NEWS
Elektryzujące starcie z Agape
Świadkami dużej dramaturgii byli w sobotę kibice, którzy zdecydowali się obejrzeć mecz Bugu Wyszków. Mimo, że wyszkowianie dwukrotnie uzyskiwali dwubramkową przewagę, to w końcówce meczu mogli wypuścić z rąk komplet punktów.
Warszawianie to bardzo solidny ligowiec, który w starciach ze ścisłą czołówką ligi rzadko kiedy punktuje, natomiast swój ligowy dorobek regularnie uzupełnia w starciach z ligowymi średniakami i słabeuszami. Jedna statystyka budzi jednak zaskoczenie. Gracze Agape bardzo dobrze czują się na wyjazdach. Do meczu z Bugiem na sześć spotkań wygrali aż pięć, a przegrali tylko w Nowym Dworze Mazowieckim, co jednak nie jest zaskoczeniem. Dodatkową trudnością dla trenera Mielczarczyka była nieobecność dwóch środkowych pomocników. W sobotę zagrać nie mogli Patryk Polowczyk i Jakub Rejnuś.
W pierwszej połowie wydawało się, że na miejscowych ten fakt nie robi wrażenia. Wyszkowianie bardzo szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W 11. minucie Piotr Połodziuk strzelił precyzyjnie przy dalszym słupku, a osiem minut później dograł na głową Łukasza Kowalczyka, który strzałem przy słupku podwyższył prowadzenie. Ten sam gracz mógł dać swojej drużynie komfort w 25. minucie. Nasz najskuteczniejszy strzelec znalazł się sam przed bramkarzem, trafił jednak w niego. Z dobitką momentalnie pospieszył Łukasz Kamiński, niestety obrońca zdołał wybić piłkę sprzed pustej bramki. Gdyby chwilę później Kamiński dokładniej podał do Kowalczyka drugi z napastników Bugu byłby sam przed bramkarzem i ewentualny gol być może pogrążyłby warszawian. Tak się jednak nie stało, przeciwnie, goście trzy minuty przed przerwą wyprowadzili akcję, która przyniosła im kontaktowe trafienie.
Pierwsze fragmenty drugiej odsłony były kolejnymi, które mogły sprawić, że gospodarze powinni w całości kontrolować mecz. W 49. minucie Łukasz Łada podał prostopadle do Kamińskiego, ten znalazł się sam przed bramkarzem, piłka jednak ponownie trafiła w piłkarza Agape. Ze skuteczną dobitką pospieszył Łukasz Damętko i wyszkowianie ponownie prowadzili dwoma bramkami. Na odpowiedź przyjezdnych nie trzeba było długo czekać. Sześć minut później jeden z warszawian zdecydował się na strzał z 20 metrów. Wyszło mu bardzo ładne uderzenie w górny róg bramki, przy którym Nikodem Laskowski nie miał nic do powiedzenia. Rywale oczywiście zwietrzyli swoją szasnę na wywiezienie z Wyszkowa choćby punktu i ruszyli do ataków. Nie były one co prawda gwałtowne, ale końcowy rezultat cały czas był niepewny. Nadzieje zawodników z Białołęki próbował rozwiać m.in. Mateusz Maciak. Po jego silnym strzale z rzutu wolnego bramkarz miał duże problemy z obroną. Ciśnienie kibicom Bugu najbardziej podskoczyło w 79. minucie. Wtedy Karol Rosa zupełnie niepotrzebnie sfaulował w narożniku pola karnego jednego z przeciwników i sędzia słusznie wskazał na „wapno”. Laskowski w efektownym stylu odbił jednak uderzenie z rzutu karnego, co jak się później okazało dało gospodarzom wygraną. A mogła ona być wyższa, ponieważ pięć minut później karny należał się również Bugowi. W polu karnym przewrócony został Połodziuk, sędzia co prawda odgwizdał przewinienie warszawianina, ale… metr przed polem karnym.
Jak się okazało w niedzielę po południu ta wygrana dała Bugowi awans na pozycję lidera. Kibice Bugu mają oczywiście nadzieję, że tak zostanie już do końca sezonu, będzie to jednak bardzo trudne zadanie. Strata czwartego w tabeli Świtu II wynosi zaledwie 2 punkty. Wiosna w tej grupie zapowiada się zatem wręcz ekscytująco. Po najbliższej kolejce lider raczej nie powinien się zmienić, ponieważ w sobotę, o godz. 15. Bug będzie podejmował przedostatnią w tabeli Wisłę Jabłonna. Bardziej istotna będzie ostatnia kolejka, kiedy wyszkowianie pojadą do Legionowa, gdzie zagrają z tak naprawdę nie wiadomo jeszcze , którą Legionovią.
Najbliższy mecz z Jabłonną będzie ostatnim ligowym meczem w Wyszkowie tej jesieni.
Bug – Agape Białołęka 3:2 (2:1)
Gole dla Bugu: Połodziuk 11, Kowalczyk 19, Damętko 54.
Bug: N. Laskowski – D. Penkul, R. Nogaj, M. Maciak, K. Maciak – Ł. Damętko (76. K. Rosa), K. Borowski, Ł. Łada (66. P. Wojtkowski), P. Połodziuk – Ł. Kowalczyk, Ł. Kamiński (80. P. Nasiadka).
Sędziował: K. Kuciel (Warszawa)
Widzów: ok. 150.